sobota, 27 września 2014

Rozdział 18

*Blake*

   Długo czekaliśmy, aż się obudzi. W pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać czy to w ogóle nastąpi. Nie mieliśmy zielonego pojęcia co czarownice jej zrobiły, ale wiedzieliśmy jedno, to nie było przyjemne. Czarownice nie słynęły ani z delikatności. Były okrutne i robiły wszystko byle aby tylko dojść do celu, osiągnąć go. Kiedy Sydney się obudziła kamień spadł nam z serca. Tylko dzięki niej mogliśmy się dowiedzieć czegokolwiek na temat Adel. Była ostatnią osobą, która ją widziała, ale za nim z nią porozmawialiśmy minęło jeszcze trochę czasu. Obawa przed tym jaka się zbudzi ze snu była zbyt duża, nie wiedzieliśmy co zrobi, czy nie rzuci się na kogoś z nas i nie zabije go. Gdy mieliśmy pewność, że wszystko z nią okey, niezwłocznie się do niej udałem. Wyglądała na przestraszoną, zdezorientowaną. Było mi jej szkoda. Nie powinno jej tu być, nie powinna być w to zamieszana.

*Adelaida*

   Przez parę dni chodziłam spięta i wystraszona. Kompletnie nie wiedziałam co mnie czeka, ale próbowałam nie dać tego po sobie poznać. Starałam się robić to co chce śmierć, bałam się tego co może się zdarzyć jeśli nie będę słuchać. Chciałam stamtąd uciec, ale nie dało się. Nigdzie nie mogłam znaleźć drzwi, a okna były pozamykane na cztery spusty. Pozostawało mi jedynie czekać.
   Dzisiejszego dnia mieliśmy w końcu zacząć ćwiczyć. Nie wiedziałam co ani jak. Niewiedza mi ciążyła. Koło południa śmierć, a właściwie Garett, bo tak się nazywał, zaprowadził mnie do dużego pomieszczenia w centralnej części domu. Wyglądało to jak sala balowa. Ściany były pomalowane niebieską farbą, która zaczynała odpadać, sufit był zdobiony przeróżnymi zdobieniami. Wszystko było stare i zaczynało się niszczyć, a mimo to i tak wyglądało jak żywcem wyjęte z jakiejś bajki.
- Ładnie tu.
- Tak to prawda, kiedyś było jeszcze piękniej. Gdy byłem mały uwielbiałem tu przesiadywać, czułem się jak książę z jednej z baśni, którą czytałem. Kiedyś tętniło tu życie. Było zupełnie inaczej.
- To musiało być niezwykłe. To wszystko wygląda tak niezwykle.
- Tak, ale nie mamy czasu na marzenie i podziwianie. Najwyższy czas zacząć naukę.
- W takim razie od czego zaczynamy?
- Może od tego co wiesz o nieśmiertelnych i śmierci.
- Tak właściwie to nic.
- Kompletnie nic? No oprócz telepatii?
- Nic.
- Więc najpierw musisz poznać trochę wiadomości o tych rasach. Bez tego nie będziemy mogli ćwiczyć.
   I zaczął opowiadać. Z każdą nową wiadomością moje oczy się powiększały i nie mogłam wyjść z podziwu. To było jak sen, w którym wszystko się mogło zdarzyć. Nie mogłam się doczekać, żeby sprawdzić czy i ja to potrafię. Miałam ochotę poderwać się z krzesła i zacząć ćwiczyć, ale z trudem się powstrzymałam. Nie wiedziałam jaką mocą operuję, a co jeśli zrobiłabym komuś krzywdę? Co jeśli bym zrobiła coś strasznego? Wolałam poczekać, aż Garett skończy mówić i zacznie mnie uczyć. Niestety musiałam na to poczekać do jutrzejszego dnia. Dzień się kończył, a on musiał wykonać swoją pracę. Zawiedziona wróciłam do swojego pokoju i położyłam się spać.

1 komentarz:

  1. A tego to ja się nie spodziewałam ^^
    Czekam na nexta. Ciekawe co Garett zrobi dalej ;D

    OdpowiedzUsuń