sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 20


* Adelaida *

   Poranek już nie był tak optymistyczny. Gdy przypomniałam sobie o przyjaciółkach poczułam pustkę w sercu, która mi od jakiegoś czasu doskwierała. Próbowałam się przekonać, że nauka pomoże mi się z nimi znów zobaczyć, opuścić to miejsce, ale to wcale nie pomagało. Chciało mi się wręcz płakać. To nie tak miało być, nie tak miało wyglądać moje życie. Miało być zupełnie normalne, a zamiast tego dostałam coś takiego.
   Gdy w końcu się uspokoiłam przebrałam się i poszłam na śniadanie. Śmierć dbał o mnie, dogadzał mi w każdy jeden sposób. Mogłam mieć co tylko zapragnęłam. Traktował mnie jak jakąś królową, czy coś w tym stylu. Może było to miłe, ale na dłuższą metę potrafiło wyprowadzić z równowagi nawet człowieka o stalowych nerwach. No bo jak można znieść codziennie po paręnaście razy na dobę pytanie czy jest okey, czy czegoś ci nie potrzeba? Można dostać szału. Nie raz wybuchałam gniewem, ale tłumaczył się, że powinnam przywyknąć do tego typu pytań milion razy na dzień, bo niebawem stanie się to rzeczą codzienną i nie będę mogła uciec od tego. Nie rozumiałam o co mu chodzi, a pytany o wyjaśnienia bardziej szczegółowe wymigiwał się nadmiarem pracy. I jak tu z takim kimś wytrzymać?
   Dziś wyjątkowo nie miałam ochoty zrywać się rano z łóżka. Było mi po prostu zbyt ciepło i przyjemnie by to zrobić. Zastanawiałam się jedynie kiedy przyjdzie Śmierć i zacznie się czepiać, że nie ma mnie na śniadaniu, Traktował to jak świętość i nigdy nie dawał mi spać dłużej niż do godziny ósmej. Nienawidził marnowania czasu. Dziś jednak nie przyszedł. Mijał czas, a ciągle panowała cisza i spokój. Zaniepokoiło mnie to odrobinę. Szybko ubrałam się w to co znalazłam w szafie i zbiegłam na dół. 

* Śmierć *

   Robiła postępy i to duże. Uczyła się szybciej niż mógłbym się tego po niej spodziewać. Idealna uczennica, no dobra to za dużo powiedziane. Idealna by nie celowała we mnie kulą ognia, ale mimo to mogłem być z niej dumny. Przez wieki uczyłem wielu, ale żaden z nich nie zaczynał od zera i nie zrobił na mnie większego wrażenia. Każdy z nich był taki sam. Narcystyczni idioci, którzy sądzili, że mogą mieć wszystko, a okazywało się, że nie dawali sobie rady. Ponosili więcej porażek niż zwycięstw. Nie byli to ludzie, ani nieśmiertelni, a czarownicy. Mieli magię w swoich żyłach. Gdy przychodziło jednak do działania stawali się bezużyteczni, a ja potrzebowałem kogoś odpowiedniego. Kogoś kto nie czeka, działa, nie boi się używać swoich darów. Czekałem na to wiele wieków, aż trafiła się ona. Nie mogłem pozwolić by oni ją dostali. Widziałem już wiele na własne oczy. Widziałem jak oni działają, co robią z takimi jak ona. Nie bez powodu tak niewiele hybryd zostało. Najpierw mydlą im oczy, a potem bum i cię nie ma albo zostajesz ich niewolnikiem i łazisz w tych ohydnych bransoletach lub obrożach. Do końca życia jesteś skazany na ich łaskę lub niełaskę. Nie mogłem pozwolić by i ją to spotkało. Gdy ją po raz pierwszy zobaczyłem coś się we mnie ruszyło. Od tak dawna nic nie czułem. Sądziłem, że wyzbyłem się wszelkiego społeczeństwa, ale dziś mam co do tego wątpliwości. Jest jakby brakującą częścią mnie. Może to dlatego, że przypomina moją siostrę?
   Nie minęła chwila, a Adel była już w salonie. Wyglądała przekomicznie. Koszulkę założyła na lewą stronę, do tego za szerokie spodnie dresowe i grube skarpetki, które zaciągnęła prawie do połowy łydek. Jakby jeszcze było mało jej włosy wyglądały jak gniazdo dla ptaków. Jeszcze ta jej mina zdezorientowana, a ja płakałem ze śmiechu. Jak długo żyłem nigdy nie widziałem czegoś takiego. Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek uda mi się coś takiego zobaczyć. 
- A ty z czego się śmiejesz? - Zapytała oburzona. 
- Widziałaś się dziś w lustrze? - Ledwo co  się uspokoiłem, a wystarczyło jedno spojrzenie na nią, a znów zacząłem się śmiać. 
- Bardzo śmieszne. - Odwróciła się na pięcie i pomaszerowała na górę. 
   Gdy wróciła była ubrana już normalnie, a kołtuny zamieniły się w miękkie fale. Udawała, że zabija mnie wzrokiem co wyglądało zabawnie w jej wykonaniu. Wyglądała zupełnie jak Lily w jej wieku. Była tak podobna do niej, a jednak inna. Z wyglądu jedyne co je łączyło to oczy. Miały ten sam kolor i to ciepłe spojrzenie. Za to charakter miały prawie, że identyczny. Tak samo zadziorne, uparte, ale też sympatyczne i przyjacielskie. Wiecznie uśmiechnięte i pełne nadziei. Jak na złość były też magnesem na kłopoty. Jeśli się coś złego działo to w ich obecności. Nie sposób było od tego uciec. Tragedia była nieunikniona. Najgorsze jednak było potem. 

* Sydney *
  
   Zrobili ze mnie mysz laboratoryjną. Ciągle robili badania, testowali. Jakby jeszcze było mało trzymali w izolatce. Po tygodniu czasu myślałam, że dostanę tam świra. Kompletna cisza i sterylność. Jak tak można wytrzymać? Ile jeszcze? Dzień w dzień o to pytałam, ale za każdym razem zostawałam zbyta byle czym. Czasami nawet miałam wątpliwości czy w ogóle kiedykolwiek uda mi się stąd wydostać. Nikt mi nic nie mówił. Było aby zrób to, zrób tamto. Z nudów zaczęłam nawet gadać sama ze sobą. 
   Codziennie wieczorem miałam gościa. Była nim filigranowa blondyneczka o dużych brązowych oczach. Wydawały się niezwykle znajome, ale nie pamiętałam skąd. Co wieczór rozmawiałyśmy o błahostkach, o tym co się dzieje na świecie, a właściwie to ja słuchałam. Blondynka dużo mówiła o Adelaidzie. Nie chciała powiedzieć skąd ją zna, ale bardzo dużo wiedziała, nawet więcej niż ja. Wiedziała gdzie jest i jak się ma. Dzięki temu byłam spokojna. Mówiła też o jakichś czarach, wojnie i potworach. Tylko dzięki niej jeszcze nie ześwirowałam. Dziś też miała przyjść. Czekałam z niecierpliwością na jej odwiedzimy. Miała zdradzić mi tajemnice. 
   Przyszła punktualnie o jedenastej. Jak co dzień miała na sobie sukienkę jak z dawnych lat. Dziś była czarna w białe groszki. włosy do tej pory rozpuszczone zamieniła na wianek z warkocza. Usiadła koło mnie na łóżku i przyglądała mi się przez dłuższą chwilę uważnie. 
- Coś się stało? - Zapytałam.
- Nie, nic. Po prostu nie wiem czy jesteś gotowa. 
- Gotowa na co?
- Na poznanie tajemnicy.
- Dlaczego?
- Ona zmieni cię. Twój sposób w jaki patrzysz na świat się odmieni. Nic już nie będzie takie samo. Z drugiej jednak strony pomoże ci zrozumieć. To co kryje ma wielką wagę.
- Nie do końca rozumiem. Jak ona mi może pomóc.
- Tego ci nie mogę powiedzieć. Dowiesz się sama w swoim czasie. Wszystko po kolei. 
- No dobrze. W takim razie zdradź mi ją. 
   Niespodziewanie znalazła się parę centymetrów przede mną i złożyła pocałunek na moim czole tam gdzie powinno być trzecie oko. Czułam jak ogarnia mnie mrok. Yghh jak ja nienawidziłam tracić przytomność. Ostatnimi czasy działo się to zbyt często. Lecz gdy nastała ciemność równie szybko zamieniły ją przeróżne obrazy, słowa, kolory. Wszelkie tajemnice zostały rozwiane. Dostałam odpowiedzi jakie chciałam, a nawet więcej. Nie wiem jak długo byłam w takim stanie, ale gdy otworzyłam oczy blondynka nadal siedziała na moim łóżku. Przyglądała mi się z lekkim uśmiechem. 
- Kim ty właściwie jesteś? - Mój głos brzmiał jak nie mój, niczym ktoś zupełnie inny. 
- Chaosem. - Uśmiechnęła się złowieszczo. 

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 19

                                                !!! NOTKA POD ROZDZIAŁEM!!!

*Adelaida*

   Cały następny dzień spędziłam na czytaniu przeróżnych ksiąg i próbach wykonania czegokolwiek o czym tam była mowa. Niestety ciągle kończyło się tym samym, nic się nie działo. Nie raz miałam ochotę rzucić książką o ścianę, wyrzucić ją za okno, ale w ostatniej chwili się hamowałam, bo co by to dało? Kompletnie nic. Ciągle byłabym zamknięta tu z tym szaleńcem bez jakiejkolwiek możliwości obrony. Byłam zdana na jego łaskę, co nie za bardzo mi odpowiadało. Nie miałam pojęcia do czego jest zdolny, obawiałam się najgorszego. Był jak ten przysłowiowy kot w worku, tyle że ja go nie brałam, nie chciałam. 

   Gdy zapadał zmrok nie wytrzymałam. Cisnęłam książką jak najmocniej i wtedy się to stało. Moja ręka zapłonęła najprawdziwszym ogniem. Przyglądałam mu się z podziwem i zachwytem. Gdy straciłam całą wiarę stało się coś takiego. Dotknęłam go drugą ręką, nie parzył mnie, jedynie delikatnie łaskotał. Niedługo potem stałam cała w płomieniach, które mnie nie paliły i

rozkoszowałam się swoim małym zwycięstwem. 
- Niesamowite. Jeszcze czegoś takiego nie widziałem. - Przestraszona podskoczyłam do góry i cisnęłam w niego ogniem. - Ej! Uważaj! To, że on nie robi ci krzywdy nie oznacza, że innym też nie. Władanie ogniem to nie taka prosta sprawa, a to że możesz jak nikt inny cała płonąć wcale tego nie polepsza. Wręcz pogarsza. 
- Dlaczego? - Ogień powoli wygasł. Pozostał jedynie zapach, który świadczył o jego obecności. 
- Bo żywioły ciężko kontrolować. Zazwyczaj aktywują się przez uczucia, co niesie dość często ze sobą wiele strat. Na przykład gdy wpadniesz w szał możesz spalić albo zamrozić coś na czym ci zależy.
- No tak. To ma teraz sens. 
- Więc gdy już to sobie wyjaśniliśmy pozwolisz, że stanę za tobą i będę stamtąd cię kierował co i jak robić. Wiesz tak na wszelki wypadek gdyby kula ognia ci się wymsknęła z rąk.
-  No dobra. Byle, aby szybko bo nie chcę tracić już czasu na nic, chcę się uczyć. 
   Z początku miałam trudności, ale okazałam się pojętnym uczniem i udało mi się to dość szybko opanować. Gdy wybiła północ na zegarze zmęczeni położyliśmy się spać. Zasypiałam z uśmiechem, Wszystko nabierało barw.

*Anthony*

   Mijały dni, godziny, minuty, sekundy i nadal nic. Byłem już na skraju wytrzymałości. Wszyscy moi tropiciele ją szukali, ale na próżno. Zapadła się pod ziemię. Doprowadzało mnie to do szału. Gdzie ona jest?! Musiałem ją mieć, zdobędę ją. Nie ważne jakie poniosę straty, ona będzie i tak moja. 
   Nie mogłem spać. Każdej nocy przyglądałem się ostrzu, którym rozpłatano jej ranę na ciele by zdobyć jej krew, Ciągle część z niej była na ostrzu. Nie zakrzepła tak jak zwykła krew śmiertelnika. Ona zamieniła się w malutkie kryształki. Wyglądało to niezwykle fascynująco. Nigdy me oczy nie widziały czegoś tak zaskakującego i nienaturalnego jak ta krew, a żyłem przez wiele, wiele lat. Przez cały ten czas próbowałem dowiedzieć się jakiej istoty mam krew przed oczami, ale nikt nie wiedział. Każdy był tak samo, jak nie bardziej zdziwiony i zaciekawiony tym stworzeniem. Napawała też strachem, ale nie mnie. Mnie takie coś nie przestraszy, niczego się nie boję. Zamierzałem ją zdobyć, posiąść i oswoić tak by pozostała po kres świata przy mym boku. 

*Blake* 

   Szukałem jej bez wytchnienia. Gdzie się podziała? Co się z nią dzieje? Czy żyje? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Można było dostać szału. Gdy siedziałem bezczynnie myślałem, że oszaleję. Musiałem jej szukać, nic mi innego nie pozostało. Zatraciłem się w tym wszystkim, w niej. Wystarczyło tak niewiele bym padł ofiarą jej uroku. Nie spodziewałem się tego, że to się tak potoczy. Że zakocham się w niej, w tej która nie mi przeznaczona. Pragnąłem o niej zapomnieć, ale nijak nie mogłem. Nie było nigdy nikogo takiego jak ona. Była jedyna w swoim rodzaju. Dzięki temu też była dla mnie niedostępna. Nigdy nie mogłem jej mieć. Należała do mojego brata, Damona. Byli sobie zaręczeni na długo przed tym jak się urodzili. Musieli być razem, do tego zostali stworzeni. 
   Zadzwonił telefon, Na wyświetlaczu pojawiło się imię mojego brata. Nie chciałem odbierać, bo co mu powiem? To co zawsze? Że nadal nic nie wiadomo? W końcu jednak odebrałem. 
- Halo?
- Witaj braciszku. Jak tam sytuacja?
- Bez zmian, nic nadal nie wiadomo, 
- Nie podoba mi się to.  A jak tam ta dziewczyna co ją znaleźliście?
- Dobrze. Sasza przypuszcza, że młoda nabyła jakiejś zdolności. Bada ją codziennie pod każdym kątem jak myszki laboratoryjne. 
- Coś odkryła?
- Wydaje jej się, że widzi duchy. Tłumaczy to, że młoda była na pograniczu śmierci, a ten eliksir czy coś tam zrobił swoje. 
- Z tego co wiem to właśnie on ma takie właściwości. Miał prawie uśmiercić Adelaidę by uaktywnić jej nadludzkie zdolności. Bez nich wiedźma nie mogła by wskrzesić Anthonego. 
- Czyli kluczem do wszystkiego jest ona. Dlaczego?
- Tego do końca nie wiem, mam pewne wątpliwości, ale na ten czas nie będę się nimi dzielił z tobą. 
- No dobrze. Czeka nas chyba jeszcze wiele trudności. Oni też ją chcą.
- Wiem i martwi mnie to. Jest istotą z mroku i światła. Nic dziwnego, że każdy ją chce. 


__________________________________________________________________________

Witajcie Kochani! 
Na samym początku pragnę Was przeprosić za tak długie oczekiwanie na ten rozdział. Mogłabym się długo tłumaczyć, ale to nie zmienia faktów ani przeszłości. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tą nieobecność tym nowym rozdziałem. 
Po drugie znowu wracam do pisania! Jej, brakowało mi tego i to bardzo. ;) Co prawda rozdziały nie będą pojawiać się systematycznie, ale postaram się by jak najczęściej pojawiały się nowe. Liczę na to, że zrozumiecie mnie, gdyby nie matura bym pewnie normalnie coś publikowała, tak jak wcześniej, jednak teraz nie jestem w stanie. Mam zbyt dużo na głowie by wymyślać coś ciągle i zarywać noce. 
Mam nadzieję, że pomimo tego wszystkiego pozostaniecie ze mną. Niezmiernie bym była wdzięczna za jakieś komentarze, powiedzcie co myślicie i co o tym wszystkim sądzicie. Wasze zdanie bardzo się dla mnie liczy. Piszcie, pytajcie. Odpowiem na każdy jeden komentarz. :))

                                                                                                  Serdecznie pozdrawiam Alex <3


poniedziałek, 6 października 2014

UWAGA!

   Bardzo mocno Was wszystkich przepraszam, ale niestety w najbliższym czasie nie będą pojawiać się nowe rozdziały, Parę dni temu padła mi grafika w lapku i nie praktycznie nie mam jak pisać dalej. Co prawda mogłabym coś napisać i wrzucić z kompa brata, ale mam do niego dostęp jedynie w późnych porach co trochę uniemożliwia mi robotę i kontakt ze światem. Kolejny rozdział pojawi się jak tylko odzyskam kompa, a do tego czasu proszę Was o wyrozumiałość i cierpliwość. Jeśli ktoś ma jakieś pytania to piszcie komentarze, bądź pytajcie na asku :) (http://ask.fm/kolaa112)

                                                                                             Pozdrawiam serdecznie, Alex <3

sobota, 27 września 2014

Rozdział 18

*Blake*

   Długo czekaliśmy, aż się obudzi. W pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać czy to w ogóle nastąpi. Nie mieliśmy zielonego pojęcia co czarownice jej zrobiły, ale wiedzieliśmy jedno, to nie było przyjemne. Czarownice nie słynęły ani z delikatności. Były okrutne i robiły wszystko byle aby tylko dojść do celu, osiągnąć go. Kiedy Sydney się obudziła kamień spadł nam z serca. Tylko dzięki niej mogliśmy się dowiedzieć czegokolwiek na temat Adel. Była ostatnią osobą, która ją widziała, ale za nim z nią porozmawialiśmy minęło jeszcze trochę czasu. Obawa przed tym jaka się zbudzi ze snu była zbyt duża, nie wiedzieliśmy co zrobi, czy nie rzuci się na kogoś z nas i nie zabije go. Gdy mieliśmy pewność, że wszystko z nią okey, niezwłocznie się do niej udałem. Wyglądała na przestraszoną, zdezorientowaną. Było mi jej szkoda. Nie powinno jej tu być, nie powinna być w to zamieszana.

*Adelaida*

   Przez parę dni chodziłam spięta i wystraszona. Kompletnie nie wiedziałam co mnie czeka, ale próbowałam nie dać tego po sobie poznać. Starałam się robić to co chce śmierć, bałam się tego co może się zdarzyć jeśli nie będę słuchać. Chciałam stamtąd uciec, ale nie dało się. Nigdzie nie mogłam znaleźć drzwi, a okna były pozamykane na cztery spusty. Pozostawało mi jedynie czekać.
   Dzisiejszego dnia mieliśmy w końcu zacząć ćwiczyć. Nie wiedziałam co ani jak. Niewiedza mi ciążyła. Koło południa śmierć, a właściwie Garett, bo tak się nazywał, zaprowadził mnie do dużego pomieszczenia w centralnej części domu. Wyglądało to jak sala balowa. Ściany były pomalowane niebieską farbą, która zaczynała odpadać, sufit był zdobiony przeróżnymi zdobieniami. Wszystko było stare i zaczynało się niszczyć, a mimo to i tak wyglądało jak żywcem wyjęte z jakiejś bajki.
- Ładnie tu.
- Tak to prawda, kiedyś było jeszcze piękniej. Gdy byłem mały uwielbiałem tu przesiadywać, czułem się jak książę z jednej z baśni, którą czytałem. Kiedyś tętniło tu życie. Było zupełnie inaczej.
- To musiało być niezwykłe. To wszystko wygląda tak niezwykle.
- Tak, ale nie mamy czasu na marzenie i podziwianie. Najwyższy czas zacząć naukę.
- W takim razie od czego zaczynamy?
- Może od tego co wiesz o nieśmiertelnych i śmierci.
- Tak właściwie to nic.
- Kompletnie nic? No oprócz telepatii?
- Nic.
- Więc najpierw musisz poznać trochę wiadomości o tych rasach. Bez tego nie będziemy mogli ćwiczyć.
   I zaczął opowiadać. Z każdą nową wiadomością moje oczy się powiększały i nie mogłam wyjść z podziwu. To było jak sen, w którym wszystko się mogło zdarzyć. Nie mogłam się doczekać, żeby sprawdzić czy i ja to potrafię. Miałam ochotę poderwać się z krzesła i zacząć ćwiczyć, ale z trudem się powstrzymałam. Nie wiedziałam jaką mocą operuję, a co jeśli zrobiłabym komuś krzywdę? Co jeśli bym zrobiła coś strasznego? Wolałam poczekać, aż Garett skończy mówić i zacznie mnie uczyć. Niestety musiałam na to poczekać do jutrzejszego dnia. Dzień się kończył, a on musiał wykonać swoją pracę. Zawiedziona wróciłam do swojego pokoju i położyłam się spać.

piątek, 5 września 2014

Rozdział 17

*Adelaida*

   To co usłyszałam zamurowało mnie. Jak to w ogóle możliwe? Przecież nie miałam żadnych nadnaturalnych mocy, byłam zupełnie przeciętna. To wydawało mi się wręcz niemożliwe. Czułam się jak w jakimś filmie, albo śnie. To nie mogło być prawdziwe, nie było istot nadnaturalnych. A może się mylę? Ostatnio zdarzyło się wiele rzeczy, których nie da się normalnie wytłumaczyć, ale żeby od razu magia i te sprawy? 
- Bijesz się z myślami, ale to normalne. Po pierwszym szoku jest lepiej, przestajecie wypierać prawdę. W końcu się z nią pogodzisz gdy zobaczysz co potrafisz. 

- A może ja tego nie chcę? Ej chwila jak ja to zrobiłam?
- Mówiłem ci, jesteś w połowie taka jak ja. To u nas zupełnie normalne. Przyzwyczaisz się. 
- No dobra załóżmy, że ci wierzę. W takim razie co jeszcze umiem?
- W tym problem, że nie wiem. Jesteś zagadką, jeszcze nikogo takiego nie poznałem, a uwierz istnieję bardzo długo. Z tego co wiem to niewielu ludzi istniało takich jak ty i nie pożyli zbyt długo. Każdy się ich obawiał, bo nie wiedział jakimi mocami władają.
- Cholera, to chyba nie za dobrze co?
- No nie. 
- Więc co zrobimy?
- Sprawdzimy cię. Mamy sporo czasu na to. Musimy się dowiedzieć co umiesz, byś mogła w razie czego się bronić, ale nie sądzę, żeby to było teraz takie konieczne. Wydajesz się bardzo cenna dla nich. Ale to wcale nie zmienia faktu, że musimy się dowiedzieć jak najwięcej o tobie.
    Nie wiedziałam czy mam się z tego cieszyć czy płakać. Tak właściwie to już nie miałam nikogo więc co mogłam stracić? Nic, ale perspektywa spędzenia ze śmiercią choć paru dni napawała mnie lękiem. Nie wiedziałam czego tak na prawdę mam się spodziewać.

*Kimberly*

   Leżałam na starym materacu w podziemnej celi i czekałam aż zabiorą mnie do domu, na proces, ale jakoś nikomu się nie spieszyło z tym. Każdy był zajęty tą przeklętą małolatą. Co w końcu było w niej takiego, że wzbudzała takie zainteresowanie? Co prawda będąc zamkniętą z nią w szopie wyczułam, że jest trochę inna, ale w tamtym momencie kompletnie to olałam bo sądziłam, że to efekt tych wszystkich ziółek naokoło. Teraz już sama nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia kim ona jest, ale chciałabym wiedzieć i to bardzo.
   Gdy otworzyły się drzwi nie przypuszczałam, że go zobaczę. To był Gabriel. Nie był w najlepszych humorze. Patrzył się na mnie posępnie, ze złością w oczach. Gdyby mógł to by mnie nimi zabił. 
- Czego chcesz? - Zapytałam machinalnie.
- Od ciebie? Niczego, jesteś praktycznie zbędna. - Jego głos miał wręcz lodowaty ton.
- To co tu robię i gdzie my jesteśmy?
- Jesteś moją kartą przetargową. Powiem, że to wszystko twoja sprawka i wydam cię w ich ręce. Jest wielkie prawdopodobieństwo, że mi uwierzą i darują mi życie. 
- Hahahaha dobry żart. Oni ci nie uwierzą. Już zapomniałeś, że wiedzą kiedy ktoś kłamie, zawsze ich przysyłają na przesłuchania. Nie masz żadnych szans. Skończysz tak samo jak ja. Nie wymigasz się od egzekucji, on nie jest taki łaskawy. 
- Nie znasz go. Nie wiesz do czego jest zdolny.
- Wiem, do masowych egzekucji, mordów. To nie jest świętoszek, nie jedną osobę zabił. 
- Ale nas ocalił, dzięki niemu łowcy nas jeszcze nie powybijali jak zwierzynę.
- Poczekaj jeszcze trochę. Nie będziemy musieli czekać na łowców. 
- Zamknij się. Twoje zdanie się nie liczy. 

*Sydney*

   Ocknęłam się na miękkim łóżku, a wokoło pachniało lawendą. Leżałam w bardzo prostym pokoju. Nie było tu zbyt wiele mebli, a ściany poszarzały ze starości. Sufit był lekko popękany, ale na szczęście nie groził zawaleniem.Pomalutku próbowałam podnieść się do pozycji siedzącej, ale głowa mi na to nie pozwalała. Czułam niemiłosierny ból, jakby ktoś walną mnie w nią obuchem. Jakby tego było mało czułam palący ból w gardle. Wzrokiem odszukałam małą szafeczkę nocną z nadzieją, że znajdę na niej choć szklankę wody. Miałam szczęście bo czekała tam na mnie. Wypiłam ją duszkiem i z powrotem się położyłam. O dziwo z czasem ból zaczął słabnąć i czułam się już o wiele lepiej. Jakiś czas potem mogłam już bez najmniejszego problemu siedzieć, a nawet chodzić. Rozejrzałam się po pokoju, ale niczego nie znalazłam co by mi mogło się przydać. Drzwi były zamknięte więc nie pozostawało mi nic innego aby czekać aż ktoś się zjawi. Położyłam się ponownie na łóżku i czekałam. 
   Nie wiem jak długo czasu minęło bo zasnęłam, ale w końcu ktoś przekręcił kluczyk w drzwiach. Otworzyłam zaspane oczy i nie wiedziałam co mam powiedzieć. To był Blake.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam was, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale przez te dwa ostatnie tygodnie byłam strasznie zabiegana. Od teraz postaram się dodawać nowy rozdział co tydzień lub co dwa w weekend, bo nie wiem ile będę mieć nauki i czy się ze wszystkim wyrobię. Liczę na waszą wyrozumiałość.

                                                                                                                Alex ;)

niedziela, 24 sierpnia 2014

Liebster Blog Adwards

   Kompletnie nie wiem jak mam podziękować Natalii za to wyróżnienie, to wiele dla mnie znaczy. Nie wiem jak wyrazić podziękowania godne tej nominacji. Nie sądziłam, że kiedykolwiek mnie to spotka, to chyba ucieleśnienie marzeń każdego blogera. Dziękuję za to z całego serca. ;) 
   Może najpierw zacznę od tego czym jest Liebster Blog Adwards.

Nominacja Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera  w ramach uznaniaza za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cie nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób, informujesz ich o tym oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.
 
Oto odpowiedzi na pytania Natalii: 
1. Co zainspirowało cię do prowadzenia bloga?
Zainspirowały mnie inne blogi, które zaczęłam czytać. Jestem marzycielką i uwielbiam wymyślać różne historie. Próbowałam je na początku pisać, ale w końcu postanowiłam napisać własne opowiadanie tak na spontanie, co jakiś czas po prostu wrzucić jakiś rozdział i zobaczyć czy mi się uda. Były wzloty i upadki, parę blogów powstało przed tym i wyszło tak jak wyszło. Zainspirowały też mnie książki, które czytałam. Stwierdziłam, że skoro ich autorki mogły coś takiego napisać to dlaczego ja też bym nie mogła spróbować? 

2. Czerpiesz przyjemność z prowadzenia go?
Tak, to wielka przyjemność prowadzenia takiego bloga. Przede wszystkim ze względu na to, że możesz podzielić się z kimś tymi wszystkimi pomysłami, możesz pokazać mu cząstkę siebie. 

3. Liczy się dla ciebie ilość komentarzy pod postem?
Jeśli mam być szczera to nie za bardzo. Nie to, że nie obchodzi mnie co o moim blogu sądzicie, ale nie dbam o ilość tych komentarzy. Ich treść jest ważniejsza. Poza tym bardziej zwracam uwagę na ilość wejść.

4. Jakie są twoje trzy ulubione blogi?
http://s3condbreathe.blogspot.com/
http://samotnosc-na-zyczenie.blogspot.com/
http://legendarna-lowczyni.blogspot.com/
 
5. Jak najchętniej spędzasz wolny czas?
Zazwyczaj mam go mało, ale najchętniej spędzam go ze znajomymi, pisząc opowiadanie, słuchając muzyki, bądź czytając książki. Jestem prawdziwym molem książkowym. 
 
6. Ile czasu dziennie/tygodniowo spędzasz na bloggerze?
Jestem tu dość często, bo praktycznie wchodzę na niego codziennie by zobaczyć czy są jakieś nowe posty, czy są nowe komentarze lub po prostu zobaczyć czy liczba wejść się zmieniła. Ile dokładnie przebywam na nim nie wiem, nie liczę czasu.
 
7. Ulubiona piosenka?
Mam ich wiele, ale nie wiem dlaczego wciąż wracam do Neon Hitch- Love U Betta. Jest genialna. ;)
 
8. Lubisz czytać książki? Jeśli tak to jakie?
Jak już wcześniej wspomniałam jestem molem książkowym, uwielbiam czytać książki. Można powiedzieć, że jest to mój nałóg. Gdy się w jakąś wczytam trudno mnie z niej wyrwać, tak jak gdybym była w transie. Przeważnie czytam fantastykę, ale od czasu do czasu lubię też sięgnąć do czegoś innego np. horrorów. 

9. Wierzysz, że twoje marzenia mogą się spełnić?
Może nie tyle co wierzę, ale mam nadzieję, że choć w części zostaną zrealizowane. Życie bywa nieprzewidywalne, a marzenia uskrzydlają. Spełnią się tylko wtedy gdy uwierzymy w siebie i swoje możliwości.
 
10. Jakie masz rady dla młodych blogerek?
Przede wszystkim powinnyście być cierpliwe, nie od razu Rzym zbudowano. Nie zawsze wszystko wychodzi od razu, często na początku mamy wiele upadków zanim odnajdziemy swój własny styl i to o czym będzie nasz blog. Uwierzcie w swoje możliwości, bo na pewno jesteście świetnymi osobami, a wasz blog będzie jedyny i niepowtarzalny. Nie starajcie się kopiować innych, odnajdzie w tym siebie i wszystko pomału będzie szło po waszej myśli. Oczywiście będą wzloty i upadki, ale nie poddawajcie się. Po prostu bądźcie sobą i róbcie to co was uszczęśliwia.
 
11. Co ci się podoba w moim blogu?
To, że on jest twój i robisz to co lubisz. Lubię to jak piszesz, nie szukasz wyszukanych słów, twój blog jest prosty, ale ma coś w sobie, że gdy zaczniesz go czytać nie chcesz skończyć.

Nominowani:
 
Pytania dla nominowanych: 
 
1. Co jest twoją siłą napędową?
2. Co daje ci prowadzenie bloga?
3. Wolisz książki czy filmy? 
4. Ulubiony film?
5. Jakie masz hobby?
6. Czym się kierujesz w życiu?
7. Ulubiony serial?
8. Jeśli byś mogła/mógłbyś być istotą nadprzyrodzoną to jaką i dlaczego akurat nią?
9. Jak zaczęła się twoja przygoda z blogowaniem?
10. Czy prowadząc bloga jesteś szczęśliwy/a?
11. O czym marzysz?
 
To by było na tyle i dziękuję jeszcze raz. Mam nadzieję, że nominowane przeze mnie blogi wam się spodobają. Do napisania kochani <3
 

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 16

*Anthony*

   Wreszcie byłem wolny, pełny mocy. Wszystko było tak jak za starych czasów. Wciąż byłem przystojny, młody i niebezpieczny dla swoich wrogów. Mogłem mieć wszystko, a chciałem ją, moją wybawczynię. Była taka piękna i niedostępna. Miała też w sobie coś mrocznego, czegoś czego nie rozumiałem w pełni. Była idealną kandydatką na moją królową i nią zostanie. Nie obchodzi mnie co ona chce, zrobi to co ja będę uważał za słuszne. Zawsze dostaję to co chcę, a jeśli ktoś się sprzeciwia mi kończy marnie. 
   Ominąłem martwe ciało czarownicy. Biedulka nie takiej przyszłości się spodziewała. Widziałem i czułem wszystko, każde jej wspomnienie, uczucie, marzenie. Teraz ta życiodajna siła należy do mnie. To wspaniałe uczucie. Zapomniałem już jak to jest żyć. Spędziłem ponad dwieście lat zmieniony w tą rzeźbę. Anioł? Na serio? Nie było ich na nic więcej stać? Głupi nieśmiertelni, teraz już nie są w stanie mi zrobić krzywdy, zatańczą tak jak ja będę grał. Nie są w stanie mi zrobić krzywdy, jetem najpotężniejszy, potężniejszy niż byłem poprzednio.
   Próbowałem ją znaleźć, ale na próżno. Zniknęła, ale to nie problem. Przede mną nikt się nie ukryje.

*Blake*

   Przybyliśmy za późno. Ich już nie było. Wszędzie walały się trupy czarownic, nic więcej. Miałem ochotę powybijać każdego, kto by mi w tym momencie wszedł w drogę.
Ledwo co się powstrzymywałem. Jakby jeszcze tego było mało zniknął Gabriel. Góra nie będzie zadowolona. Pewnie pomyślą, że ma coś z tym wspólnego. Sam się zastanawiam czy nie maczał w tym palców. On i Kimberly są do tego zdolni. Byli czarnymi owcami, zawsze pakowali się w kłopoty. Było mi go żal bo pewnie straci głowę, taka była kara za zdradę. Nie było litości dla takich osób. Nie było nas przesadnie dużo więc każdy dbał o ciągłość jego rodu. To było najważniejsze. Nasz gatunek ponad wszystko. 
   Próbowałem ją zlokalizować, ale coś skutecznie zakłócało sygnał, kryło ją. Potrzebowałem tropicieli, którzy już byli w drodze z moim bratem. Nie był zachwycony obrotem spraw. Chciał, żeby to było zrobione po cichu i szybko, a zajęło nam to sporo czasu, a i tak nic z tego nie wyszło. To była moja pierwsza porażka. Zawsze wszystko wychodziło, aż do teraz. Ona była inna. Miała coś takiego w sobie co ją odróżniało od reszty nieśmiertelnych. Nie mogła mieć sobie równych. To mi się w niej podobało, ta inność.
    Wróciłem zdenerwowany do domu. Tam na mnie już czekali wszyscy. Czas zacząć poszukiwania. Nie mogliśmy pozwolić by stała jej się większa krzywda. Była zbyt cenna dla nas, dla mnie.

*Adelaida*

   Ocknęłam się w starym domu. Nie wiem ile czasu byłam nieprzytomna, ale wkurzało to mnie. Miałam już dość tracenia świadomości, dlaczego ja? Byłam wyczerpana. Wszystko mnie okropnie bolało. Ale już się nie bałam. Nie wiem czy to zasługa adrenaliny, szczerze to mnie teraz nie obchodziło. Ważniejsze było to, że mogłam trzeźwo myśleć. Pomimo zmęczenia starałam się nie zasnąć. Rozejrzałam się dookoła. Wszędzie panował półmrok, paliły się jedynie świece. Czułam się jak w szopie na cmentarzu, ale to nie była ta sama szopa. Byłam wręcz tego pewna w stu procentach. Przede wszystkim tu nie pachniało ziołami, a jedynie starością. Poza tym byłam przywiązana do całkiem wygodnego krzesła, a tam takiego nie było. Czułam też obecność kogoś. Obserwował mnie z mroku. Nie powiedział nic, nie pokazał się, po prostu tam był i patrzył na mnie. Mimo wszystko i tak wiedziałam, że tam ktoś jest. Jego wzrok wręcz przewiercał moją duszę na wylot tak jakby badał mnie od wewnątrz, próbował coś znaleźć. 
- Kim jesteś? - Zapytałam osłabionym głosem. 
- Śmiercią. Pytanie jednak jest kim ty jesteś. - Usłyszałam w myślach. Wręcz słyszałam ten męski głos. 
- Jak to zrobiłeś?
- Nie boisz się mnie?
- A powinnam?
- Każdy się mnie boi, jestem w końcu śmiercią. Kim ty jesteś?
- Nikim istotnym. Zwykłym człowiekiem.
- Dlaczego kłamiesz? Przecież widzę, że nie jesteś człowiekiem.
- Wydaje ci się. Jestem człowiekiem, tylko człowiekiem. - Nie wiedziałam o co mu chodzi. Przecież nikim wyjątkowym nie byłam. To nie możliwe.
- A to ciekawe. Ty o niczym nie wiesz, nie wiesz kim jesteś. Nikt ci nie powiedział?
- Ale czego?!
- Jesteś hybrydą. Pół nieśmiertelna, pół śmierć.